Lublin ; Informacja Turystyczna w Lublinie

   

     
       
 

MIASTO
LUBLIN


HERB, FLAGA, HEJNAŁ, LOGO LUBLINA

 
       
 
   
   Herb Lublina powstał wraz z nadaniem praw miejskich grodowi nad Bystrzycą w 1317 r. Od wizerunku kozła, umieszczonego w herbie, Lublin nazywano często "kozim grodem".

   Najstarsza z zachowanych pieczęci miejskich z herbem pochodzi z 1401 r. Przez wieki herbowy wizerunek "lubelskiego koziołka" był wielokrotnie przekształcany, tak że sympatyczne zwierzątko coraz wyraźniej wspinało się na winną latorośl i obgryzało jego pędy.

   Aktualny herb miasta Lublina, nawiązujący do pierwotnego, obowiązuje od 8 lipca 2004 r. , kiedy to został przyjęty uchwałą radnych nr 465/XXI/2004.

   Ta sama uchwała dotyczy także wyglądu Flagi Miasta Lublin, Flagi Urzędowej Miasta Lublin, a także Hejnału Miasta Lublin. Wizerunki w/w symboli, wraz z kolorystyką i nutami, stanowią załącznik do Statutu Miasta Lublin z 24 lutego 2005 r., przyjętego przez Radę Miasta uchwałą nr 609/XXVIII/2005.


Historia herbowego koziołka

    Herb Lublina ma za sobą długie dzieje. Jego powstanie wiąże się ściśle z otrzymaniem przez miasto prawa miejskiego magdeburskiego w roku 1317. Należało więc stworzyć pieczęcie władz miasta, które były jedynym środkiem uwierzytelniającym akty prawne. Na pieczęciach umieszczano więc herby, które kojarzyły się z danym miastem i go symbolizowały.
Najstarszy zachowany do dziś odcisk lubelskiej pieczęci pochodzi z 1401 roku. Widnieje na niej rysunek kozła z długimi rogami, sięgającymi aż do zadu, obdarzonego włochatym futrem.


Staropolska pieczęć miejska
z wizerunkiem koziołka


Towarzyszy mu również napis: S(igillum) CIVITATIS LVBLINENSIS. Zgodnie ze średniowiecznym obyczajem godło jest bardzo mocno stylizowane, a znajdujący się na nim obraz kozła jest bez wątpienia obrazem pewnego gatunku kozy, żyjącej do dzisiaj w górach Kaukazu i Azji Mniejszej. Zwierzę to charakteryzuje się mocno wygiętymi do tyłu rogami i dość obfitym futrem. Wizerunek kozy kojarzony był w tamtych czasach ze wszystkim co jest pozytywne.

    W czasach antycznych koza była atrybutem bogini Wenus i Bachusa. Zamieszkując tereny górzyste, stała się symbolem ludzkiego dążenia ku wzniosłym rzeczom i celom oraz ku samemu Bogu. Kojarzona była również z błogosławieństwem Bożym w postaci płodności natury.

Aby zobrazować symbol płodności, herbowego kozła przedstawiono opartego o młodą winorośl i obgryzającego jej krzew. Taki obraz widnieje też na lewym skrzydle drzwi w katedrze w Gnieźnie - pierwszej stolicy Polski.



BRAMA GRODZKA


ARCHIKATEDRA


KOŚCIÓŁ ŚW. DUCHA

 
       
 
    W epoce renesansu postać lubelskiego kozła jest bogatsza i bardziej rozbudowana. Przedstawiany jest biały kozioł wspięty obok krzewu winorośli. W XVI wieku dodano także zieloną murawę, z której wyrasta winorośl.

    Na XVII-wiecznej pieczęci burmistrzowskiej widoczny jest kozioł stojący przy winorośli, otoczony barokowymi ornamentami, a na wójtowskiej - pół kozła z dwoma winnymi gronami. W wieku następnym odnajdujemy pieczęcie z innymi jeszcze wyobrażeniami zwierzęcia. Jest więc kozioł na ozdobnej tarczy skaczący w lewo, kozioł pozbawiony winnego drzewka, na tarczy zwieńczonej koroną, a na pieczęci wójtowskiej zamiast kozła widnieje głowa. barana, natomiast tarczę otulają palmowe gałązki.

    W okresie zaborów, po Kongresie Wiedeńskim w 1815 r., Lublin należał do Królestwa Polskiego, które było podporządkowane carskiej Rosji. Dotychczasowy herb Lublina spotykało się tylko w albumach heraldycznych, na wydawnictwach książkowych, blankietach i biletach loteryjnych. Natomiast oficjalnie obowiązywało używanie herbu państwowego, a nie własnego - miejskiego.


Detal architektoniczny
przedstawiający herb Lublina

    Dopiero po uzyskaniu niepodległości Polski w 1918 r. Lublin powrócił do swojego herbu, a jego kolejną wersję zatwierdzono w 1936 r. W czasie II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej również Niemcy posługiwali się herbem z kozłem. Po wojnie lubelski herb z koziołkiem zdobił m.in. dowody osobiste i bilety komunikacji miejskiej.

    W 2004 roku dokonano kolejnej korekty herbu. Obecnie koziołek w ma widoczne wszystkie cztery kopytka (przedtem trzy) a cały herb widnieje w trzech kolorach - nota bene takich samych jak flaga miasta Lublina - białym, czerwonym i zielonym.

    Herbowy koziołek przeszedł przez siedem stuleci wiele zmian ewolucyjnych, od włochatego capa po sympatyczne zwierzątko - zgrabne, skoczne, także dumne, pewnie też trochę uparte i przekorne, więc dające się lubić. I taki zapewne jest też Lublin i jego mieszkańcy.


Legenda o lubelskim koziołku
(inspirowana opowieścią Józefa Zięby, zamieszczoną w książce tegoż autora pt. "Wspaniały dar króla. Poeta-burmistrz."
Wydawnictwo Norbertinum, Lublin 2003)

   Wielu lubelskich mieszczan oraz obywatele z innych grodów polskich, a nawet zamorskich uważa, że nasz herb jest osobliwy, a zarazem śmieszny, chociaż sympatyczny. Województwo lubelskie ma w swoim herbie biegnącego jelenia, zaprzyjaźnione z nami miasto Chełm - białego niedźwiedzia, Łęczna - dzika z ostrymi kłami, a Lublin, będący bądź co bądź dwukrotnie stolicą Polski, jakiegoś tam capa. I to nie groźnego, z nastawionymi rogami, tylko spokojnie opartego przednimi łapami na krzaku winnego grona. Nie wiemy czy zwierzę dosięgło pyskiem winnego grona, czy nie dało rady wspiąć się wyżej, czy już zakończyło tą czynność. Oj, chyba dużo prawdy jest w tej graficznej symbolice heraldycznej: taki jest właśnie Lublin - jakby zawieszony w swoich działaniach...

   Stare przekazy lubelskie mówią, że w 1317 r. lubelscy mieszczanie udali się konno do księcia Władysława Łokietka do Krakowa w trzyosobowej delegacji. Wyprawie towarzyszyło kilku zbrojnych pachołków, którzy popędzali dojną krowę i dwie kozy. Kiedy delegaci stanęli przed obliczem księcia, rozpoczęli długie wywody o tym jak bardzo Lublin potrzebuje przywileju na uzyskanie prawa miejskiego.

   Są tacy dziejopisarze, którzy naskrobali w manuskryptach, że lubelska delegacja opisała księciu Łokietkowi lubelski gród w nader korzystnym świetle jako dobrze rozwijającą się osadę, która dlatego właśnie zasługuje na przywilej lokacyjny. Inni kronikarze, niechybnie tacy, którzy nie byli życzliwie usposobieni do lubelskiego grodu, albo zazdrościli mieszczanom zapobiegliwości, zanotowali delegaci naopowiadali księciu o mizerii Lublina, a to z powodu łupieżczych najazdów Jaćwingów. Z tych żałosnych opowieści wynikało, że ludność żyje w niedostatku a w grodzie nad Bystrzycą nie ostały się żadne zwierzęta domowe "ino jedna koza, co daje dla dziatków naszych głodnych, gołych i bosych odrobinę mlika".

   Jak tam było, tak było. Summa summarum, po długich deliberacjach i targach Władysław Łokietek przyznał Lublinowi prawo miejskie i lokację, przydzielając miastu 100 łanów gruntu i dając też inne przywileje, m.in. na odbywanie 16-dniowego jarmarku na Zielone Świątki.

   Na koniec potoczyła się rozmowa o herbie Lublina, bo każde miasto takowy herb posiadało. Księciu przypadła do gustu wcześniejsza opowieść lublinian o kozie, ale nie chcąc aby przypominała ona okres smuty, zaproponował aby w herbie było też "coś z wina", jako że ten trunek rozwesela strapionych ludzi. "Sadźcie winnice na przyznanych wam łanach ziemi, bogaćcie się i bądźcie ufni w Opatrzność, a ona was nie zawiedzie" - tak miał powiedzieć na zakończenie audiencji Władysław Łokietek, niebawem król Polski.

   Radośni wracali lublinianie do domu z Krakowa. Czekała ich jednak długa droga nadwiślańskim traktem. Po prawdzie, w sakiewkach niewiele grosza ostało, jako że, obdarowani przywilejem delegaci, hojnie sypnęli groszem, żeby wesprzeć dworskie wydatki księcia, jednakże na niejedną kwartę gorzałki wystarczało. Pokrzepiano się także mlekiem od krowy i obu dojnych kóz, które nadal wiedziono w orszaku.

   Pech chciał, że jedna z kóz uszkodziła nieszczęśliwie kopytko i nie mogła iść dalej. Poskrobali się w głowę stroskani lublinianie. "Co nam teraz wypada czynić?" Po namyśle jeden z nich zaproponował, żeby kozę. podkuć, co pozwoli jej na kontynuowanie marszu. A że akurat napotkali kuźnię w grodzie Pacanów, powierzyli kozę z jej uszkodzonym kopytkiem w ręce kowala.

   I co powiecie? - Zabieg tak dobrze udał się kowalowi, że koza zupełnie przestała chromać, a po okolicy rozeszła się wkrótce wieść że "w Pacanowie kozy kują"!

   Kolejne tarapaty przydarzyły się wędrowcom w pewnym grodzie za Sandomierzem. Nadchodziła właśnie noc, a miejscowy karczmarz ani myślał przyjąć pod dach naszych podróżnych, ponieważ nie mieli już nawet złamanego miedziaka przy sobie. Na nic zdały się prośby i groźby - karczmarz pozostawał nieugięty. W końcu zrozpaczeni lublinianie zaproponowali, że oddadzą swoje kozy jako zapłatę za wikt i łoże, ale to nie przekonało właściciela gospody do takiej transakcji. Wówczas, najsprytniejszy z delegatów, nabajał karczmarzowi że owe kozy widział sam książę Łokietek i że nawet pił od nich mleko! Wtedy zawarta została ugoda i zgłodnieli wędrowcy zasiedli do wieczerzy przed michą tłustego mięsiwa, a i dzban wina się znalazł.

   Następnego dnia, gdy lublinianie ruszyli w dalszą drogę, przed karczmą pozostały pasące się dwie kozy. Czy już wiecie drodzy Czytelnicy jak się owa miejscowość do dzisiaj nazywa? Nietrudno odgadnąć, że DWIKOZY, co zresztą dokumentuje herb miejski tej, znanej dzisiaj z sadownictwa i przetwórstwa owocowego miejscowości.

   Czas kończyć naszą opowieść. Może jeszcze warto zastanowić się nad faktem, że lublinianie wzięli sobie słowa Łokietka do serca i szczodrze pomnażali swoje bogactwa w następnych stuleciach. Miasto opasano murem, zbudowano zamek, a na rynku wyrastały coraz to dorodniejsze kamienice. W jednej z nich, zwanej Kamienicą Lubomelskich (Rynek 8), pozostają do dzisiaj trzykondygnacyjne piwnice, służące niegdyś za winiarnię. Z okresu największej świetności kamienicy - co miało miejsce u schyłku XVI w. - zachowała się, w najwyższej kondygnacji podziemi, sklepiona sala winiarni ozdobiona wspaniałymi, renesansowymi polichromiami. Malowidła wykazują wysoki kunszt artystyczny i przedstawiają świeckie sceny alegoryczne, a zarazem bachiczne, sięgające starożytnych wzorów.

Stanisław Turski                          

 
 
     
 


Ważne dokumenty związane z historią Lublina

kliknij foto - powiększysz



Oryginalny akt Unii Lubelskiej z 1569 r.


Najstarszy widok Lublina
z 1618 r. wg A. Hogenberga

 
 


FLAGI MIASTA LUBLINA


FLAGA MIASTA LUBLIN


FLAGA URZĘDOWA MIASTA LUBLIN

   


HEJNAŁ MIASTA LUBLINA



Kliknij na zapis nutowy - posłuchasz HYMNU LUBLINA



OFICJALNE LOGO PROMOCYJNE LUBLINA

   



* * *
Str. główna

   
 

Projekt LSI