MAURYCY (MOSZE) SZYMEL
(1903-1942)
Urodził się we Lwowie. Poeta dwujęzyczny, pisał wiersze w języku polskim i jidysz. Uprawiał również eseistykę. Należał do poetów "grupy galicyjskiej". Po zajęciu Warszawy przez Niemców przeniósł się do Lwowa. Zmożony chorobą, pozostał we Lwowie, gdzie zginął.
PIOSENKA
Skrzypeczki grają w zielonej wiosce,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.
W dalekim kraju dom stoi w słońcu,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.
Czeka kobieta w lesie jesiennym,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.
Gdzieś kamien czeka i grudka ziemi.
O, tam ja będę, wszyscy będziemy.
Ale dlaczego?
(tłum. Witold Dąbrowski)
NA DREWNIANEJ ŁAWCE
Na tej ławce drewnianej, co zaprasza: "Siadajcie",
poczekamy, aż słońce zajdzie.
Przed tysiącem lat czekaliśmy tak samo. Jak co dzień
zajdzie słońce. Słońce zawsze zachodzi.
Przeszliśmy już tyle krajów, tyle mil...
Teraz wieczór faluje wokół kurzem złociście -
teraz możesz po cichu opowiedzieć mi
w tej spokojnej, zacisznej chwili
o tym, o czym myśmy marzyli,
o tym, co się nigdy nie ziści.
Trud to wielki, praca niełatwa.
Podaj mi dłoń, kochanie, w strudze tej wieczornego światła.
Wybaw mnie, wybacz, zrozum mnie i podtrzymaj -
To boli - tak chodzić z otwartymi oczyma.
(tłum. Witold Dąbrowski)
DO CHŁOPCA Z ŻYDOWSKIEGO MIASTECZKA
Nie płacz, malutki, jeszcze wzejdzie dla nas słońce
i zagoją się rany, krwią ociekające.
Dzisiaj słońce zachodu wprost w oczy nam świeci,
stoimy samotni w cierpieniu i w biedzie,
ale musimy znaleźć pocieszenie sami.
To nic, że tak błyskają ostrymi nożami,
że biją, że mordują... Znowu drzwi wstawimy,
wyłatamy poduszki i okna oszklimy.
Przyjdą znowu i znowu, jeszcze wiele razy,
ale bądźmy cierpliwi, mamy wiele czasu.
Nie płacz, mały, wypłakać mógłbyś młode oczy.
Naprawimy komodę i stołek... łzy otrzyj,
odbudujemy domy przez nich popalone,
znów zajaśnieją w słońcu ściany pobielone,
nie płacz, mały, nie warto, szkoda oczu twoich.
Wiosna odnajdzie drogę do nas, rany zgoi,
obcięte będą, na kształt konarów przegniłych,
ręce, które twą matkę i ojca zabiły.
(tłum. Witold Dąbrowski)
---------
DAWID KENIGSBERG
(1891-1942)
Urodził się w Busku. Ukończył polską szkołę i początkowo próbował pisać wiersze w języku polskim. Znał również niemiecki, grekę i łacinę. Po osobistych nieszczęściach odizolował się od świata i przez całe życie pracował wraz z żonś na małej działce we wsi Hanaczów. Dawid Kenigsberg uważany jest za mistrza sonetu i świetnego tłumacza poezji. Przełożył na język jidysz Księgę pieśni H. Heinego i Pana Tadeusza Mickiewicza. Wydał m.in.: Lider (Wiersze) (Lwów 1912). Soneten (Sonety) (Lwów 1913). Hundert sonetn (Sto sonetów) (Wiedeń 1921). W jakim zginął obozie - nie wiadomo.
W NOCNE ODGŁOSY WSŁUCHUJE SIĘ DUSZA
W nocne odgłosy wsłuchuje się dusza:
To pieśń bojowa dobiega mnie z dali.
Dzielni mężowie już szyk sformowali
I krok marszowy kamienie porusza.
Tak mi się śniło: mam szablę u boku,
Głos się przybliża, wokół noc spokojna.
Z nagła pojmuję: oto przyszła wojna!
Powstań! Czas działać! Dotrzymaj im kroku!
Zrywam się z łoża, i wnet mi się marzy,
Że w obcym kraju gdzieś stoję na straży,
Jak gdybym koszar pilnował w mundurze.
Noc czasem dziwne przywidzenia miewa:
W oknie noc biała. Cicho stoją drzewa.
Gwiazda snów jasno zaświeciła w górze.
(tłum. Andrzej Dołęgowski)
ZNAKI
Dziś nowe czasy idą ku nam z dali,
Jakich nikt nigdy nie widział przed nami.
I ty je ujrzysz własnymi oczami.
Długo je ludzie będą podziwiali.
Zorza wieczorna: w którą spojrzysz stronę,
Słońce się zlewa z jaśniejącą glebą,
By każdy wiedział, że ziemia i niebo
Nie są od siebie zbytnio oddalone.
Spójrz, na twych oczach łupieżca niegodny
Jako gołąbek staje się łagodny,
Tego, co w grabież wierzył, czeka klęska.
Umarli z grobów wracają pod strzechy,
A człek rzetelny sczezł za stare grzechy,
Bo sprawiedliwość wieczna jest zwycięska.
(tłum. Andrzej Dołęgowski)
NIE UMIEM PRZESTAĆ
Nie umiem przestać, zanim się wyczerpie
Cała ma istność i resztka sił wszystkich.
Choćbym miał skonać na grobie mych bliskich,
Za wspólne dzieło wszystkie męki ścierpię.
Choćby mnie losy doświadczyły srodze,
Jeśli w wędrówce do celu upadnę
Tam, gdzie zielone pola są tak ładne,
Wy idźcie dalej po tej trudnej drodze.
Pomostem dla was będzie moje życie,
Jak kwiat w przepaści na dnie je ujrzycie
Przechodząc po nim, po grobie z cierniami,
Aż dostąpicie świetlistego celu.
Gdy w rytmie marsza będzie szło was wielu,
Ta kołysanka z grobu pójdzie z wami
(tłum. Andrzej Dołęgowski)
wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986
© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983