DANIEL EDELSZTADT
(1866-1892)

Urodził się w Kałudze. Wychowany na literaturze rosyjskiej, mając lat 9 pisał wierszyki po rosyjsku, a w wieku lat 12 publikował już swe utwory w miejscowej prasie. Później przeniósł się do Kijowa, by wstąpić na uniwersytet. Pod wrażeniem pogromu w 1892r. wyjechał do Ameryki i zamieszkał w Cincinnati. Pod koniec lat osiemdziesiątych przeniósł się do Nowego Jorku i przystąpił do ruchu anarchistycznego. Zaczął wtedy pisać po żydowsku. Edelsztadt jest jednym z pierwszych - obok Winczewskiego, Bowszowera i Rozenfelda - rewolucyjnych pisarzy żydowskich. Pieśni jego były śpiewane przez żydowskich robotników w Rosji i w Polsce. Zmarł na gruźlicę w sanatorium w Denver.

***
Gnębieni jesteśmy, ścigani,
Tropieni, znienawidzeni
Za to, że kochamy
Ubogi lud tej ziemi.

Dla nas stryki szubienic,
Dla nas cierpień bez liku
Za to, że prawdy łakniemy,
Wolności dla niewolników.

Lecz nie odstraszy nas przemoc,
Kajdany i mrok kazamatów.
My ludzi ze snu podniesiemy,
My szczęście chcemy dać światu.

By, skutych, złamać nas w męce,
Na to jesteście za słabi.
Zabić ciało możecie - nic więcej,
Ducha nie uda się zabić.

(tłum. Zygmunt Braude)

SAMOTNOŚĆ
Samotnym być.. Nie ma tortury straszniejszej
Tysiące znasz twarzy, a przecie
Ciężar kamieniem ci leży na piersi -
Sam jesteś, sam na tym świecie

Gdzie spojrzeć, na wszystko łez kładzie się brzemię,
Duch wolny - zakuty w kajdany.
Stoisz samotny, wzrok wbity masz w ziemię -
Obcy, niepożądany.

Nikogo, co chciałby wysłuchać cię, nie ma,
Gdy złoto ciąży nad wszystkim.
Nie znajdzie się nikt, co odwagę podtrzyma
Gorącym dłoni uściskiem.

Choć duch twój się wzbija pod niebios sklepienia,
Sztorm ciało do ziemi przytłacza.
I tak jak przestępca przez kraty więzienia
Na świat ten spoglądasz w rozpaczy.

Sam jesteś w swej drodze wśród cierni i nieraz
O ostre głazy się potkniesz.
Gorączka wolności cię trawi i zżera,
Walczysz i padasz samotnie.

(tłum. Zygmunt Braude)

wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986

© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983

--------------

JAKUB ZONSZTAJN
(1914-1963)

Urodził się w Łukowie. Kształcił się w chederze i jeszybotach. W 1928 r. przeniósł się wraz z rodzicami do Żychlina, a w roku 1930 zamieszkał w Warszawie. W 1939 roku, gdy wojska hitlerowskie obległy Warszawę, uciekł do Wilna. Lata wojny spędził w Związku Radzieckim. Wrócił do kraju w 1947r. i zamieszkał we Wrocławiu. Ostatnie lata swego życia spędził w Warszawie. W 1961r. odbył podróż do Izraela. Pisał w jidisz.

***
Izraelu, Izraelu,
sam Bóg na niebie -
proch nad prochami
nad tobą
pochylony stoi.
"Wszechmocny...
- tak szepce do siebie -
między ciemnością nocy
a światłem dnia,
któreś w wiekuistości stworzył swojej,
błąd utkwił zatajony.
Biada ci,
Elohim,
że nic nie wiesz o nim".
I Bóg -
- cień jego samotności -
nad wszystkim obróconym wniwecz
płacze,
i wznoszą się nad wami
jego ręce załamane
w rozpaczy.

(tłum. Jerzy Ficowski)

POMARAŃCZOWY SAD
Skulone drzewka
zgarbione,
przygiete do ziemi,

stoją niby Żydkowie
w pokorze
pochyleni.

Nie wiedzą o tym, jakim
szczerozłotem wszędzie
obwieszone są
wszystkie
ich koślawe gałęzie...

tłum. Jerzy Ficowski

ZACZAROWANY KRAWCZYK
O czymże opowiada
"Szymon Eli' ada"?

Prawda wierutna:
To ja
i moja gwiazda smutna.

Przez życie ją prowadzę -
moją kózkę:
tu
i tam.
Ciężki mój wstyd,
i oczy moje w ślozach:
dzień bowiem
zamienia kozę moją w kozła...

Jakaż moja meta i cel?

Igraszką my, igraszką,
Szymon - Ele,
świat dookoła
to błaznów kapele...

(tłum. Arnold Słucki)

DO IZRAELA SZTERNA
Izraelu, Izraelu -
Ile wierszy napisałeś,
ile wierszy przemilczałeś?

Izraelu -
twój sierotka gdzieś ginie,
ucieka ostatni raz:
uśmiech jego wygasa
w głębokiej dolinie,
płacz jego zgasł -
twój sierotka,
sierota, który cię przeżył.

Twoje uliczki,
twoje domy na nich
nie odmawiają już pacierzy
do porannego słońca.
I o zachodzie
nie proszę już
o zmiłowanie.

Pod prochami
starego palta bez guzików,
spiętego agrafką,
leży zwęglone zamilkłe
serce twoje,
twoja ostatnia modlitwa i wiersze
Rainera Marii Rilke.

(tłum. Jerzy Ficowski)

wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986

© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983

-----------

KADIE MOŁODOWSKA
(1893 - 1975)

Urodziła się na Litwie. Przez długie lata pracowała jako wychowawczyni dzieci upośledzonych w Otwocku. Pisała liryki rewolucyjne i narodowe. Ceniona jako autorka publikowanych w prasie poetyckich, skrzących się humorem wierszy dla dzieci. W 1935 r. wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Zmarła w Nowym Jorku.

KAMIEŃ NAGROBNY
Gdy w drodze, o świcie, przejmuje mnie mróz
i wstyd własną zzieleniałą twarz
pokazać w rodzinnym mieście,
bo może ktoś tam wypatruje,
a dostrzegłszy moją samotność
zmierzy nieszczęście moje,
o, wtedy wiem jestestwem całym, aż do krwi
że ty, mamo, nie żyjesz
i nie ma już twego ciepłego łóżka,
gotowego przyjąć moje opustoszałe życie.
A może, nie zatrzymując wozu,
mam minąć własny dom
i przystanąć w polu,
i tam, u cichego wezgłowia pagórka,
pozostać, jako kamień nagrobny?
A zamiast napisu, moje usta
wykrzywią się boleśnie i niemo:
"Mateczko, mateńko moja."

(tłum. Stanisław Wygodzki)

OTWOCK
Wille jak żony porzucone przez męża i wszystko, co domowe.
Niskie parkany. Nikt tu nie przyjdzie w nocy, by ukraść cokolwiek
Wąskie ścieżki - parku zastygłe palce.
Ani kroków, ani głosu,
i drzewa jak gdyby nagrobki czyjegoś wyplutego serca.
Cha - cha - ktoś w otwartym oknie zakrztusił się kaszlem.
Ktoś tam dogorywa.
Moje serce jest tu gościem.
Wylęknione z nagła pogania moją krew,
37,5 - 37,3.
I nikt swoim krokiem nie zmierzwił ścieżki.
Czy ja tu jestem?
Tu - tu - uderza serce.
Ziemia wygładzona, uładzona śniegiem.
Tylko przekupień czasami zjawia się i woła:
- Pomarańcze kto kupuje? -
Wynurza się dłoń - powiędły liść:
- Proszę jedną.

(tłum. Stanisław Wygodzki)

wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986

© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983

------------

RAJZLA ŻYCHLIŃSKA
(1910-)


Zdjęcie pochodzi ze
strony Ady Holtzman

Urodziła się w Gąbinie (Kutnowskie). Kształciła się w polskiej szkole i u prywatnych nauczycieli. W 1935 roku była kierowniczką Domu Sierot we Włocławku. Lata 1936-1939 spędziła w Warszawie. Po zajęciu Warszawy przez hitlerowców uciekła do ZSRR. W roku 1947 wróciła do kraju i zamieszkała na Dolnym Śląsku. W latach 1948-1951 przebywała w Paryżu. Stamtąd wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Debiutowała w 1928r. Pierwszy tomik pt. "Lider" (Wiersze) z okładką Jakuba Adlera i ze wstępem Icyka Mangera został wydany przez żydowską sekcję PEN-Clubu w 1938r. Tuż przed wojną ukazał się jej drugi tomik "Der regn zingt" (Śpiewa deszcz, Warszawa 1939). Po wojnie, w czasie pobytu w Polsce, wydała tomik "Cu łojtere bregn" (Ku jasnym brzegom, Łódź 1948). W 1975 roku otrzymała w Izraelu nagrodę im. Icyka Mangera.

BÓG ZAKRYŁ SWOJĄ TWARZ
Wszystkie drogi wiodły do śmierci,
wszystkie drogi.
Wszystkie wiatry szeptały zdradą,
wszystkie wiatry.
U wszystkich progów naszczekiwały psy,
u wszystkich progów.
Wszystkie wody drwiły z nas,
wszystkie wody.
Wszystkie noce karmiły się naszym strachem,
wszystkie noce.
A niebiosa były odkryte i puste,
wszystkie niebiosa.
I Bóg zakrył swoją twarz.

(tłum. Zbigniew Jerzyna)

OSTATNIE PŁATY SŁOŃCA
Ten szary brunatny wór
Na kobiecych plecach
Kołysze się wieczór
Kołysze przez las

Ta czerwona chusta nad nisko pochyloną
Kobiecą głową
Pali się, pali
I białe bose nogi kobiece
Unoszą w noc
Ostatnie płaty słońca

(tłum. Barbara Sadowska)

wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986

© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983

-----------

MAURYCY (MOSZE) SZYMEL
(1903-1942)

Urodził się we Lwowie. Poeta dwujęzyczny, pisał wiersze w języku polskim i jidysz. Uprawiał również eseistykę. Należał do poetów "grupy galicyjskiej". Po zajęciu Warszawy przez Niemców przeniósł się do Lwowa. Zmożony chorobą, pozostał we Lwowie, gdzie zginął.

PIOSENKA
Skrzypeczki grają w zielonej wiosce,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.

W dalekim kraju dom stoi w słońcu,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.

Czeka kobieta w lesie jesiennym,
tam gdzie mnie nie ma, gdzie mnie nie będzie.

Gdzieś kamien czeka i grudka ziemi.
O, tam ja będę, wszyscy będziemy.

Ale dlaczego?

(tłum. Witold Dąbrowski)

NA DREWNIANEJ ŁAWCE
Na tej ławce drewnianej, co zaprasza: "Siadajcie",
poczekamy, aż słońce zajdzie.

Przed tysiącem lat czekaliśmy tak samo. Jak co dzień
zajdzie słońce. Słońce zawsze zachodzi.

Przeszliśmy już tyle krajów, tyle mil...
Teraz wieczór faluje wokół kurzem złociście -
teraz możesz po cichu opowiedzieć mi
w tej spokojnej, zacisznej chwili
o tym, o czym myśmy marzyli,
o tym, co się nigdy nie ziści.

Trud to wielki, praca niełatwa.

Podaj mi dłoń, kochanie, w strudze tej wieczornego światła.
Wybaw mnie, wybacz, zrozum mnie i podtrzymaj -
To boli - tak chodzić z otwartymi oczyma.

(tłum. Witold Dąbrowski)

DO CHŁOPCA Z ŻYDOWSKIEGO MIASTECZKA
Nie płacz, malutki, jeszcze wzejdzie dla nas słońce
i zagoją się rany, krwią ociekające.

Dzisiaj słońce zachodu wprost w oczy nam świeci,
stoimy samotni w cierpieniu i w biedzie,

ale musimy znaleźć pocieszenie sami.
To nic, że tak błyskają ostrymi nożami,

że biją, że mordują... Znowu drzwi wstawimy,
wyłatamy poduszki i okna oszklimy.

Przyjdą znowu i znowu, jeszcze wiele razy,
ale bądźmy cierpliwi, mamy wiele czasu.

Nie płacz, mały, wypłakać mógłbyś młode oczy.
Naprawimy komodę i stołek... łzy otrzyj,

odbudujemy domy przez nich popalone,
znów zajaśnieją w słońcu ściany pobielone,

nie płacz, mały, nie warto, szkoda oczu twoich.
Wiosna odnajdzie drogę do nas, rany zgoi,

obcięte będą, na kształt konarów przegniłych,
ręce, które twą matkę i ojca zabiły.

(tłum. Witold Dąbrowski)

---------

DAWID KENIGSBERG
(1891-1942)

Urodził się w Busku. Ukończył polską szkołę i początkowo próbował pisać wiersze w języku polskim. Znał również niemiecki, grekę i łacinę. Po osobistych nieszczęściach odizolował się od świata i przez całe życie pracował wraz z żonś na małej działce we wsi Hanaczów. Dawid Kenigsberg uważany jest za mistrza sonetu i świetnego tłumacza poezji. Przełożył na język jidysz Księgę pieśni H. Heinego i Pana Tadeusza Mickiewicza. Wydał m.in.: Lider (Wiersze) (Lwów 1912). Soneten (Sonety) (Lwów 1913). Hundert sonetn (Sto sonetów) (Wiedeń 1921). W jakim zginął obozie - nie wiadomo.

W NOCNE ODGŁOSY WSŁUCHUJE SIĘ DUSZA
W nocne odgłosy wsłuchuje się dusza:
To pieśń bojowa dobiega mnie z dali.
Dzielni mężowie już szyk sformowali
I krok marszowy kamienie porusza.

Tak mi się śniło: mam szablę u boku,
Głos się przybliża, wokół noc spokojna.
Z nagła pojmuję: oto przyszła wojna!
Powstań! Czas działać! Dotrzymaj im kroku!

Zrywam się z łoża, i wnet mi się marzy,
Że w obcym kraju gdzieś stoję na straży,
Jak gdybym koszar pilnował w mundurze.

Noc czasem dziwne przywidzenia miewa:
W oknie noc biała. Cicho stoją drzewa.
Gwiazda snów jasno zaświeciła w górze.

(tłum. Andrzej Dołęgowski)

ZNAKI
Dziś nowe czasy idą ku nam z dali,
Jakich nikt nigdy nie widział przed nami.
I ty je ujrzysz własnymi oczami.
Długo je ludzie będą podziwiali.

Zorza wieczorna: w którą spojrzysz stronę,
Słońce się zlewa z jaśniejącą glebą,
By każdy wiedział, że ziemia i niebo
Nie są od siebie zbytnio oddalone.

Spójrz, na twych oczach łupieżca niegodny
Jako gołąbek staje się łagodny,
Tego, co w grabież wierzył, czeka klęska.

Umarli z grobów wracają pod strzechy,
A człek rzetelny sczezł za stare grzechy,
Bo sprawiedliwość wieczna jest zwycięska.

(tłum. Andrzej Dołęgowski)

NIE UMIEM PRZESTAĆ
Nie umiem przestać, zanim się wyczerpie
Cała ma istność i resztka sił wszystkich.
Choćbym miał skonać na grobie mych bliskich,
Za wspólne dzieło wszystkie męki ścierpię.

Choćby mnie losy doświadczyły srodze,
Jeśli w wędrówce do celu upadnę
Tam, gdzie zielone pola są tak ładne,
Wy idźcie dalej po tej trudnej drodze.

Pomostem dla was będzie moje życie,
Jak kwiat w przepaści na dnie je ujrzycie
Przechodząc po nim, po grobie z cierniami,

Aż dostąpicie świetlistego celu.
Gdy w rytmie marsza będzie szło was wielu,
Ta kołysanka z grobu pójdzie z wami

(tłum. Andrzej Dołęgowski)

wiersze pochodzą z "Antologii poezji żydowskiej" wybór oraz noty Salomon Łastik, redakcja i słowo wstępne Arnold Słucki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986

© Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983